Azymut zazwyczaj kieruje na Wschód, ale od lat również Zachód stanowi ważny przystanek na jego festiwalowej drodze. Mowa o Sławomirze Wasińskim czyli Wchłoniętym przez Orient, który tradycyjnie przygotował dla Was swój zestaw filmowych poleceń z programu AFF-u. Pod lupę ponownie wziął sekcję konkursową, w tym roku odświeżoną i skupioną na filmach przełomowych, będących zapowiedzią artystycznych karier, które warto uważnie obserwować.
Jeśli szukacie inspiracji do układania własnych tras wiodących przez American Film Festival, to dziś zachęcamy, aby podążyć tropem wyznaczonym przez Sławka. Oddajemy więc mapę w jego ręce i przypominamy, że bilety na pokazy kinowe i dostępy do filmów online są już dostępne w sprzedaży.
Reżyserka przygląda się 17-letniej Sam, która wraz z ojcem Chrisem i jego starszym kolegą Mattem wyrusza na weekendową wycieczkę z plecakami. I właśnie obserwacja jest tu kluczowa. India Donaldson cierpliwie i uważnie skupia spojrzenie na postaciach, tworząc spokojny i cichy dramat, który w pewnym momencie niespodziewanie zmienia kierunek. Sam jest inteligentna i spostrzegawcza, i to właśnie między innymi te cechy sprawią, że podczas podróży stanie się nie tylko tytułową „dobrą córką”, ale również, matką, bliską przyjaciółką, terapeutką, a może nawet kimś więcej? Dobra córka jest kinem w sposób udany balansującym między poruszaniem tematów poważnych i przełamywaniem ich pewną dozą lekkości, humoru, swady. To również uderzający portret młodej kobiety, która podobnie jak wiele innych, w istotnych momentach swojego życia jest pozostawiona samej sobie.
Z głośników dobywa się przytłumiony głos, który bezustannie powtarza i ostrzega, wiadomości z lokalnych stacji nadawczych. Na Florydę zbliża się tropikalna burza, która przyjdzie w towarzystwie huraganu o niemałej sile. I choć w nadmorskim miasteczku zarządzono przymusową ewakuację, potencjalna moc tornada nie robi na mieszkańcach dużego wrażenia. Kilkoro z nich decyduje się pozostać. W swoim pełnometrażowym debiucie Alexandra Simpson przygląda się galerii dryfujących bezwiednie rozbitków, wśród których znajdziemy m.in. Taylora – łowcę burz; June, młodą, wciąż niespełnioną kobietę, którą nieustannie zawodzi życie; wreszcie Willa, kiepskiego stand-upera, który wraz ze swoim kumplem Mikiem postanowią złapać nadchodzącą szansę. Nadciągająca burza nie jest bowiem wyłącznie zagrożeniem: to również szansa na zmianę dotychczasowego życia, na trwałą i definitywną ucieczkę, z której wielu mieszkańców zagrożonego miasteczka zamierza skorzystać. Simpson portretuje rozwój zdarzeń nieśpiesznie, skupiając się na twarzach, języku ciała, pojedynczych, ale wymownych zdarzeniach z życia każdej z postaci. Choć Cisza przed burzą nie jest kinem dla wszystkich, z pewnością znajdzie swoich entuzjastów wśród tych, którzy lubią spokojne tempo opowiadania historii i gdy zostawia ich ona z większą liczbą pytań niż odpowiedzi.
Propozycja debiutującej Sarah Friedland to z kolei kino zupełnie innego kalibru. Reżyserka opowiada niełatwą historię 85-letniej Ruth, która zmaga się z demencją, a poznajemy ją w chwili, gdy przeprowadza się do domu opieki z powodu nasilania się choroby. Friedland lubi mówić o swoim dziele, że jest ono o dojrzewaniu, wchodzeniu w dorosłość. I faktycznie, utrata pamięci zmusza pensjonariuszy placówki opiekuńczej do uczenia się wszystkiego od nowa, poznawania rzeczy każdego dnia. Obserwowanie, jak niepamięć powolutku zmienia człowieka w kogoś zupełnie innego od tego, kim był przez całe swoje życie, rodzi wrażliwość i szacunek. Znajomy dotyk to film dogłębnie przemyślany i skupiający w sobie pokłady wrażliwości, którymi podzieli się z każdym, kto zechce go obejrzeć. Niezwykle cieszy obecność tego dzieła w odnowionej formule konkursu fabuł na American Film Festival.
Ci z Was, którzy śledzą moje coroczne relacje z American Film Festival wiedzą, że szczególną uwagę zwracam właśnie na wspomniany wyżej konkurs filmów fabularnych. Kiedyś Spectrum, teraz Breakthrough. Formuła zarówno tego konkursu, jak i zmagań w American Docs została lekko zmieniona i odświeżona. Oba konkursy zostały „odchudzone” – w tym roku w Breakthrough znalazło się tylko dziewięć tytułów, co dla wielu bywalców tej sekcji zapewne jest wielkim zaskoczeniem, ponieważ bywały lata, kiedy konkurs mieścił 15, a nawet więcej tytułów. Od lat pisałem o tym, że powinno być ich maksymalnie 12, teraz dostajemy jeszcze mniej i mam wielką nadzieję, że przełom w tej materii będzie nowym standardem. Nie do przecenienia jest możliwość obejrzenia konkursu w całości, nawet przez widzów, którzy uczestniczą w części festiwalu. Jednak konkurs Breakthrough to nie tylko mniejsza liczba – starannie wyselekcjonowanych – filmów, ale również większe skupienie na debiutach, drugich filmach i dziełach, zgodnie z nazwą sekcji, potencjalnie przełomowych w karierze danego twórcy. Tym bardziej zapraszam Was do uczestnictwa w sekcjach konkursowych, również dlatego, że tym razem bez najmniejszego kłopotu i skrępowania możecie zapoznać się ze wszystkimi stającymi w artystyczne szranki dziełami. Zapraszam też na moje codzienne relacje, być może dzięki nim będziecie w stanie dokonać trafniejszych wyborów. Tradycyjnie zachęcam wszystkich do śledzenia. Do zobaczenia na American Film Festival!
Sławomir Wasiński