Program

Polityka na ekranie

Syndykat zbrodni, reż. Alan J. Pakula

Jak zaznaczają Łukasz Pawłowski i Piotr Tarczyński, twórcy Podkastu amerykańskiego i kuratorzy sekcji Politics on Screen, od polityki amerykańskiej uciec się nie da, zwłaszcza ostatnio, kiedy ze Stanów Zjednoczonych płyną kolejne wieści, w które czasem trudno uwierzyć. Życie po raz kolejny okazuje się dziwniejsze od fikcji, a najbardziej absurdalne scenariusze filmów i seriali bledną w porównaniu z tym, co dzieje się w Waszyngtonie. Nic dziwnego, że amerykańscy twórcy filmowi przeważnie unikają dziś tematów politycznych.

Sięgamy zatem w przeszłość, niekiedy bardzo odległą, żeby pokazać jak kiedyś kino radziło sobie z tematami politycznymi: władzą prezydencką, intrygami w Kongresie, korupcją, nadużyciami władzy wykonawczej i służb wywiadowczych, wyzwaniami w polityce zagranicznej.

Podobnie jak w zeszłym roku, przygotowaliśmy dla Was bardzo różnorodny wybór. Mamy filmy z lat 30. XX wieku, kiedy kino polityczne dopiero stawiało pierwsze kroki, bywało idealistyczne (Pan Smith jedzie do Waszyngtonu Franka Capry), choć z dzisiejszej perspektywy ten idealizm jawi się nam czasem jako dystopia (Gabriel nad Białym Domem Gregory’ego La Cavy).

Mamy dwie pozycje z lat 60.: nieco zapomnianą klasykę (Burza nad Waszyngtonem Otto Premingera) i mniej znaną kuzynkę Doktora Strangelove (Czerwona linia Sidneya Lumeta), a także mistrzowski thriller paranoiczny epoki nixonowskiej (Syndykat zbrodni Alana Pakuli).

Ale żeby nie było zbyt pesymistycznie, pokażemy wam także romantyczną komedię z lat 90. (Prezydent. Miłość w Białym Domu Roba Reinera), która wprawdzie może wydawać się dziś strasznie naiwna, ale jest miłym wspomnieniem czasów, kiedy polityka potrafiła budzić także inne, pozytywne emocje.

Poniżej znajdziecie opisy filmów z Polityka na ekranie, zaś po lekturze zachęcamy do (regularnego) słuchania Podkastu amerykańskiego, dzięki któremu dowiecie się więcej nie tylko o bieżących sprawach społeczno-politycznych, ale też o historii Stanów Zjednoczonych.

Słucham

Polityka na ekranie 2 – program

Gabriel nad Białym Domem (Gabriel Over The White House), reż. Gregory La Cava | 1933

Prezydent Judd Hammond (Walter Huston), skorumpowana marionetka wielkiego biznesu, zainteresowany tylko kobietami i grą w karty, ignoruje szalejącą przestępczość i kryzys gospodarczy. Wszystko się jednak zmienia, kiedy prezydent niemal ginie w wypadku samochodowym i wciela się w niego Gabriel, „anioł objawienia”: odrodzony Hammond bierze sprawy w swoje ręce.

Pierwszy amerykański film z gatunku political fiction, zadziwiająca mieszanka religijnej fantastyki, romansu i filmu propagandowego. Z jednej strony apologia Franklina D. Roosevelta – film wszedł do kin kilka tygodni po jego zaprzysiężeniu jako nowego prezydenta, a wyprodukował go magnat filmowy i prasowy William R. Hearst, pierwowzór tytułowego Obywatela Kane’a Orsona Wellesa, wówczas jeszcze zagorzały zwolennik Roosevelta. Z drugiej strony, Hearst był zarazem wielkim admiratorem Mussoliniego i dziś widać, że Gabriel nad Białym Domem to również pochwała antydemokratycznych rządów silnej ręki w których łatwo dostrzec fascynację faszyzmem.

Piotr Tarczyński

Pan Smith jedzie do Waszyngtonu (Mr. Smith Goes to Washington), reż. Frank Capra | 1939

Gdyby filmy z tegorocznej sekcji Politics on Screen umieścić na skali czasu, to zaczynamy idealistycznie od końca lat 30., aby następnie zanurzyć się w lęki i paranoje lat 60. i 70., a na koniec raz jeszcze zaczerpnąć nieco powietrza z optymistycznej atmosfery lat 90., która dziś wydaje się nam równie odległa jak to, co widzimy w filmie Franka Capry.

Młody i naiwny społecznik z prowincji zostaje nominowany do zajęcia powstałego w Senacie wakatu. Kiedy zderza się czołowo z zepsuciem, cynizmem i korupcją Waszyngtonu musi podjąć walkę o obronę swoich ideałów.

Jedni krytykowali naiwność tytułowego Smitha, inni tendencyjny i skrajnie negatywny obraz „tradycyjnego” Waszyngtonu, ale po niemal 90 latach od premiery Pan Smith jedzie do Waszyngtonu to wciąż absolutny klasyk – stały punkt odniesienia nie tylko świecie filmu, ale jak najbardziej realnym dyskursie politycznym. Łatwo się o tym przekonać oglądając wszystkie propozycje z naszej sekcji.

Łukasz Pawłowski

Burza nad Waszyngtonem (Advise and Consent), reż. Otto Preminger | 1962

Adaptacja nagrodzonej Pulitzerem powieści Allena Drury’ego, konserwatywnego dziennikarza doskonale znającego waszyngtońskie realia, który w latach 50. zajął się pisaniem thrillerów politycznych. Książka Advise and Consent była bestsellerem roku 1960, jej fanami byli i John F. Kennedy, i Richard Nixon.

Umierający prezydent (Franchot Tone) z nienazwanej partii wskazuje na sekretarza stanu Roberta Leffingwella (Henry Fonda, który w tym samym roku grał podobną postać w Tym najlepszym, pokazywanym w sekcji Politics on Screen w zeszłym roku) Opozycja próbuje jednak utrącić tę kandydaturę w Senacie, który służy prezydentowi „radą i zgodą”, czyli zatwierdza – albo odrzuca nominata. Czy Leffingwell jest rzeczywiście najlepszym kandydatem na szefa dyplomacji? Czy prezydent kierując się dobrem państwa może działać nieetycznie?

Film, w którym mogli wystąpić Martin Luther King i Richard Nixon, ale nie przyjęli zaproszenia, za to błyskotliwą i odważną senatorkę zagrała… Betty White.

Piotr Tarczyński

Czerwona linia (Fail-Safe), reż. Sidney Lumet | 1964

Mniej znany kuzyn Doktora Strangelove – i to z tak podobnym punktem wyjścia, że Stanley Kubrick pozwał twórców filmu. Oba filmy miały premierę w 1964 roku – Doktor Strangelove w styczniu, Czerwona linia w październiku – dwa lata po kryzysie kubańskim, kiedy USA i ZSRR stanęły na krawędzi wojny nuklearnej.

W filmie Lumeta kryzys wywołuje nie szalony wojskowy, ale błąd komputera, który sprawia, że amerykańskie bombowce lecą nad Moskwę. Bezimienny Prezydent (Henry Fonda) musi zrobić coś, żeby uniknąć wojny światowej – i podjąć najtrudniejszą decyzję w swojej karierze. O ile film Kubricka był czarną komedią, o tyle Czerwona linia jest śmiertelnie poważna – a zakończenie poruszające.

Henry Fonda znowu w roli szlachetnego, ale znękanego patrioty, a Walter Matthau, którego znamy głównie z filmów komediowych, w roli odpowiednika Doktora Strangelove, czyli cynicznego, przypominającego Henry’ego Kissingera, profesora Groeteschele.

Piotr Tarczyński

Syndykat zbrodni (The Parallax View), reż. Alan J. Pakula | 1974

Młody, ambitny dziennikarz śledczy (Warren Beatty) trafia na ślad tajemniczej, powiązanej z rządem korporacji Parallax. Czy to ona stoi za zabójstwami wpływowych polityków? Kto może być następnym celem?

Środkowa, najmroczniejsza część trylogii paranoicznej Alana Pakuli – nakręcona między Klute (1971) a Wszystkimi ludźmi prezydenta (1976). Doskonałe odzwierciedlenie atmosfery lat 70. XX wieku, przepełnionych nieufnością wobec instytucji państwa, lękiem przed podsłuchami i spiskami na najwyższych szczeblach władzy. Film silnie osadzony w ówczesnym kontekście: zamachy polityczne przywodziły na myśl morderstwa braci Kennedych i Martina Luthera Kinga w poprzedniej dekadzie; dynamiczny montaż i złowieszcza muzyka filmu korporacji Parallax przypominają wcześniejsze o dwa lata spoty wyborcze Richarda Nixona; a rządowa komisja, która oznajmia, że nie ma żadnego spisku – Komisję Warrena, która badała zabójstwo prezydenta Kennedy’ego.

Pół wieku po premierze Syndykat zbrodni pozostaje jednym z najlepszych thrillerów politycznych, jakie kiedykolwiek nakręcono.

Piotr Tarczyński

Prezydent. Miłość w Białym Domu (The American President), reż. Rob Reiner

Zanim powstał serial The West Wing, Aaron Sorkin napisał scenariusz do tego filmu. Niech nie zwiedzie Państwa polski tytuł – to coś więcej niż banalna komedia romantyczna. Oryginalny, The American President, brzmi znacznie dostojniej, ale może nadmiernie rozbudzić oczekiwania. Ostatecznie to specyficzna, ale jednak komedia romantyczna: owdowiały prezydent nawiązuje romans z zawodową lobbystką. Czy w epoce telewizji i bezpardonowej walki partyjnej głowa państwa ma prawo do życia prywatnego?

Miłośnicy The West Wing od pierwszej sceny rozpoznają jego charakterystyczne elementy – słynne walk and talk, czyli kręcone w jednym ujęciu błyskotliwe dyskusje toczone podczas spacerów korytarzami Białego Domu, poczucie humoru, a przede wszystkim skrajnie idealistyczne, czy po prostu naiwne spojrzenie na amerykański system polityczny. W otoczeniu Michaela Douglasa pojawią się także doskonale znane z serialu twarze.

Film Reinera to podróż do czasów, gdy takie przedstawienie prezydentury było w ogóle możliwe. Dziś budzi… No właśnie co? Śmiech, irytację czy jednak tęsknotę?

Łukasz Pawłowski

pozostańmy w kontakcie
przyjaciele festiwalu