Jeśli świat kina przypomina nieprzeniknione i magnetyczne miasteczko Twin Peaks, Alexandre O. Philippe jest w nim agentem Dale’em Cooperem. Podobnie jak ikoniczny bohater grany przez Kyle’a MacLachlana, amerykański reżyser łączy w sobie charyzmę, dociekliwość i pokorę, które czynią z niego idealnego badacza tajemnic najważniejszych dzieł popkultury.
Philippe jest przy tym śledczym paradoksalnym, bo zamiast rozwiązywać zagadki dotyczące analizowanych zjawisk, woli je komplikować i mnożyć kolejne tropy interpretacyjne. Nic dziwnego, że detektywistyczne raporty, które przedstawia w swoich filmach, nie przypominają suchych meldunków, lecz raczej listy miłosne. Ich ton – choć bez wątpienia obsesyjny – na szczęście pozostaje przy tym pozbawiony egzaltacji, a reżysera interesuje coś więcej niż składanie fanowskich hołdów i przytaczanie zakulisowych ciekawostek.
Dla Philippe’a największym komplementem pod adresem filmu jest możliwość wpisania go w jak największą liczbę kontekstów i podkreślenie wpływu, jaki wywarł na masową wyobraźnię. W myśleniu tym kryje się, rzecz jasna, tendencja do rehabilitacji popkultury, która nie oznacza jednak bezkrytycznej akceptacji i ślepoty na jej potencjalne uwikłania ideologiczne. Nieustannie zachowując poznawczą czujność, reżyser wzbrania się jednocześnie przed akademizmem i nie zapomina o towarzyszącej mu przy realizacji filmów dziecięcej frajdzie. Dzięki temu kino Philippe’a może pozostawać jednocześnie erudycyjne i przystępne, urzekać zarówno fanów analizowanych dzieł, jak i neofitów, którzy jeszcze nie mieli z nimi styczności.
Urodzony i wychowany w Szwajcarii, lecz wykształcony w Ameryce reżyser zwrócił na siebie uwagę środowiska filmowego już za sprawą swoich fabularnych i dokumentalnych krótkich metraży, prezentowanych na ponad siedemdziesięciu festiwalach na całym świecie. Prawdziwy przełom w karierze Philippe’a przyniósł jednak zrealizowany w 2010 roku – pokazywany również na pierwszej edycji American Film Festival – dokument George Lucas kontra świat (The People vs. George Lucas). Zawarta w nim błyskotliwa i zabawna analiza fenomenu Gwiezdnych wojen jest emblematyczna dla wczesnego okresu twórczości reżysera, skupionego na badaniu różnych oblicz popkultury. Z biegiem czasu – jakby w zgodzie z tezą klasyka przekonującego, że film jest najważniejszą ze sztuk – artystyczne zainteresowania Philippe’a kierowały się w stronę kinofilii. Do najważniejszych dzieł reżysera zrealizowanych na tym etapie kariery należą: Wspomnienia: Geneza Obcego (Memory: The Origins of Alien, 2019), poświęcone fenomenowi Obcego, oraz Reakcje łańcuchowe (Chain Reactions, 2024), przybliżające wpływ, jaki na kino wywarła Teksańska masakra piłą mechaniczną. Ale także przenikliwe Zdobywanie Dzikiego Zachodu (The Taking, 2021), film analizujący różne oblicza jednego z najpopularniejszych mitów amerykańskiego kina.
Przyglądając się dorobkowi twórcy Zawrotu głowy Kim Novak (Kim Novak’s Vertigo), warto nie ograniczać się tylko do efektownej treści, lecz zwrócić także uwagę na zastosowaną formę. Choć struktura filmu o filmie teoretycznie daje w tej kwestii niewielkie pole do popisu, Philippe dba o to, by uniknąć schematyczności i za każdym razem sięgać po nieco inne środki narracyjne. W filmie 78/52, biorącym na warsztat słynną scenę pod prysznicem z Psychozy, reżyser przeplata wypowiedzi artystów reprezentujących różne pokolenia i zawody, zderzając ze sobą perspektywy między innymi Petera Bogdanovicha, Guillermo del Toro i – będącej dublerką Janet Leigh na planie filmu Hitchcocka – Marli Renfro. Nieco późniejszy obraz, Lynch z krainy Oz (Lynch/Oz, 2022), badający wpływ baśniowego klasyka Hollywood na twórczość autora Blue Velvet, zostaje natomiast podzielony na sześć rozdziałów, z których każdy posiada innego narratora ze świata reżyserii bądź krytyki filmowej. Odsłaniające kulisy realizacji Egzorcysty Na wiarę (Leap of Faith) jest z kolei one man show charyzmatycznego Williama Friedkina, a Zawrót głowy Kim Novak – zapisem wzruszającego spotkania tytułowej bohaterki z Philippe’em, który – co zdarza mu się niezwykle rzadko – pojawia się tu na ekranie we własnej osobie.
Choć precyzyjna struktura filmów Philippe’a robi wrażenie, reżyser bezbłędnie wyczuwa momenty, gdy warto ją rozluźnić. Właśnie tym decyzjom zawdzięczamy zapadające w pamięć sceny, w których bohaterowie dają się ponieść barwnym dygresjom albo wychodzą z przewidzianych dla nich ról. W obu tych kontekstach świetnie sprawdza się zwłaszcza William Friedkin. Finałowa scena Na wiarę, w której bohater nieoczekiwanie przechodzi od interpretowania Egzorcysty do wspomnienia głębokiej samotności, jaką odczuł podczas kontemplacji ogrodu zen w Kioto, stanowi bodaj najbardziej wzruszający fragment z całej filmografii Philippe’a. Kilkadziesiąt minut wcześniej ten sam Friedkin przykuwał uwagę, gdy zamiast mówić o Egzorcyście, improwizował długi monolog, w którym z detalami analizował powracające motywy w filmach Hitchcocka. Scena ta robi wrażenie, bo stanowi wyraz czystej i żarliwej pasji. Podobną rolę odgrywają fragmenty z 78/52, w których Elijah Wood zapomina o swoim statusie hollywoodzkiego gwiazdora i – razem z siedzącymi obok niego na kanapie kumplami – cieszy się jak dziecko, wspominając ulubione sceny z Psychozy.
Właśnie takie sytuacje wydają się sednem twórczości Philippe’a – nie są bowiem zaledwie jednostkowymi świadectwami kinofilii, lecz skłaniają do refleksji na temat kondycji samej sztuki filmowej. Jeśli kino potrafi sprawić, że reżyser w mgnieniu oka zamienia się w krytyka filmowego, a znany aktor na powrót odkrywa w sobie nastolatka, znaczy to, że – niezależnie od oznak toczącego je kryzysu – wciąż zachowuje swoją magiczną moc.
Piotr Czerkawski