Shirley, reż. Josephine Decker
29/01/20

Sundance 2020 — debiuty i powroty

Sundance 2020 — pierwsze wieści Sundance 2020 — ostatnia prosta

Dwa kolejne dni Sundance i kilka spotkań z filmowcami znanymi z AFF albo wręcz „wychowankami” USinProgress.

Nowy film Elizy Hittman (Beach Rats), Always Sometimes Rarely Never — zapis kilku dni w życiu nastolatki z małego miasteczka w Pennsylwanii — jest faworytem widowni Sundance, nie tylko kobiecej, choć temat dotyczy niechcianej ciąży. Pozbawiony zbędnego dramatyzmu i zagrany przez nieprofesjonalnych aktorów głęboko porusza subtelnymi środkami filmowymi. 

Ogromnie ucieszyło mnie też dzisiejsze spotkanie z Robertem Machoianem (God Bless the Child, USinProgress), którego nowy film, Killing of Two Lovers, to arcydzieło! Dramat rodzinny osadzony na głebokiej prowincji intensywnością przypomina Manchester by the Sea, a pod względem wizualnym i montażu dźwięku przewyższa oscarowy film Lonergana. 

Jedna z reżyserek AFF-owego kanonu minionej dekady, Josephine Decker pokazała swoją Shirley (z Elisabeth Moss w roli głównej). Ja jeszcze nie widziałam, ale recenzje (i te szeptane, i te pisane) są znakomite.

Po 10 latach od Here, nowy film zatytułowany The Evening Hour pokaże tu także Braden King. 

Beast Beast Danny’ego Maddena, uznane za najlepszy projekt czerwcowej paryskiej edycji naszego programu, miało tu przedwczoraj swoją premierę. 

Premierę na Slamdance miał film Sanzaru Xii Mangusa, wyprodukowany przez Anthony’ego Pedone (An American in Texas).

Spośród twórców pokazywanych na AFF, a powracających na Sundance z nowymi filmami, jedynym rozczarowaniem jest chyba Benh Zeiltlin (Bestie z południowych krain) i jego Wendy — historia Piotrusia Pana opowiedziana oczami jego przyjaciółki, tytułowej Wendy.

Ulka Śniegowska


pozostańmy w kontakcie
przyjaciele festiwalu