Palm Springs, reż. Max Barbakow
1/02/20

Sundance 2020 — ostatnia prosta

Sundance 2020 — debiuty i powroty 10 filmów niezależnych XX wieku, które warto znać

Zanim zostaną ogłoszone nagrody, jeszcze jedna impresja z Sundance.

Zrządzeniem losu wczoraj obejrzałam cztery filmy, które mają wiele wspólnego, wyznaczają pewien nurt, choć są stylistycznie bardzo odmienne. Wszystkie to swoiste mind benders, historie oparte na przemyślnych scenariuszach, które podają w wątpliwość liniowość czasu.

Najbardziej udanym z tych czterech filmów jest chyba Palm Springs, w którym bohaterowie wpadają w pętlę czasu, nieco jak w Dniu świstaka, by przekonać się, że liczy się tylko miłość i to miłość może pokonać rutynę i znój codziennej egzystencji. Podobnie w optymistycznej czarnej komedii Save Yourselves! — tam bohaterów wyrwanych z brooklyńskiej hipsterskiej stagnacji przez zagładą świata ratuje miłość i wzajemne oddanie. 

W zupełnie odmiennym stylu Tara Miele, reżyserka Wander Darkly, przekonuje (w niezwykle przemyślnych zwrotach akcji i zmianach punktów widzenia, przeskakując pomiędzy wewnętrznym światem bohaterki, która uległa wypadkowi samochodowemu i cierpi na zaburzenia pamięci a realnym światem rodziny, która pozostała przy życiu), że trzeba cieszyć się czasem, który mamy z ukochaną osobą.

Nine Days, najbardziej mroczny z tej grupy, buduje świat równoległy, swoisty Czyściec, gdzie oczekują zmarli, by dostać jeszcze jedną szansę.

Wszystkie pytają czym jest istnienie, czas i nasze emocje oraz co ostatecznie jest najważniejsze w obliczu śmierci. W marcu będzie można przeczytać moją pełniejszą relację z Sundance w miesięczniku „KINO”.

A teraz jeszcze „tylko” 5 seansów (8:30 rano do 1:00 w nocy) i samolot do domu...

Ulka Śniegowska


pozostańmy w kontakcie
przyjaciele festiwalu