Zawrót głowy, reż. Alfred Hitchcock
Dzisiaj

Zagramy? Mocne Punkty programu, czyli rekomendacje Rafała Glapiaka

A co poza ekranem? Wydarzenia towarzyszące 16. TAURON AFF

Wiemy, że wiele i wielu z Was rozpoczęło już jedną z najciekawszych, ale też najbardziej złożonych gier strategicznych, czyli układanie prywatnego harmonogramu seansów. Poziom trudności jest wysoki: można wybierać spośród aż 137 tytułów. Jeśli chcecie wpisać kody i ułatwić sobie rozgrywkę, zachęcamy do skorzystania z naszych poradników, w których oddajemy głos różnym osobom ze świata kina. Niedawno chwaliliśmy się rekomendacjami Uli Śniegowskiej, dyrektorki TAURON American Film Festival, a dziś przekazujemy mikrofon w ręce Rafała Glapiaka – filmoznawcy prowadzącego stronę Mocne Punkty. 

Na łamach Mocnych Punktów króluje kino amerykańskie – przede wszystkim klasyczne, często zapomniane perły z Fabryki Snów, ale też nowe, autorskie propozycje, które wyróżniają się na tle mainstreamu. Rafał wybrał dla Was pięć festiwalowych must see – zobaczcie, co znalazło się na jego liście. 

Mocne punkty programu według Rafała Glapiaka 

Gabriel nad Białym Domem, reż. Gregory La Cava 

W erze przedkodeksowej, czyli w latach 1930-1934, kiedy wprawdzie Kodeks Produkcyjny już w Hollywood obowiązywał, ale nie był zbyt rygorystycznie przestrzegany, w Fabryce Snów powstało mnóstwo dziwnych filmów: od horrorów łączących elementy sci-fi i kryminału aż po tak zwane dramaty erotyczne o kobietach upadłych. Nawet na tak osobliwym tle wyróżniał się Gabriel nad Białym Domem (1933) Gregory’ego La Cavy, po którym – zważywszy na jego wcześniejszy dorobek – nikt się pewnie nie spodziewał, że stanie za kamerą najwcześniejszego w dziejach jankeskiego kina utworu spod znaku political fiction. Dość powiedzieć, że całość wyprodukował William Randolph Hearst, magnat prasowy sympatyzujący z nowo wybranym prezydentem Stanów Zjednoczonych, to jest Franklinem Delano Rooseveltem, a dystrybuował Louis B. Mayer, stojący na czele wytwórni MGM zwolennik Herberta Hoovera, a więc odchodzącej głowy państwa, by zrozumieć, z jaką aberracją miała do czynienia ówczesna widownia. Opowieść o granym przez Waltera Hustona najwyższym przedstawicielu władzy w USA, który w wyniku wypadku samochodowego i nawiedzenia przez tytułowego archanioła przekształca się z marionetki w jastrzębia, czytana była jako zapowiedź zmian koniecznych do pokonania Wielkiego Kryzysu. Wszystko pięknie, gdyby nie to, że ekranowy prezydent to zwolennik rządów silnej ręki, istny zamordysta. Czyżby zatem pierwszy film faszystowski powstał nie we Włoszech Benito Mussoliniego czy w Trzeciej Rzeszy Adolfa Hitlera, a w Ameryce, ostoi demokracji? A żeby tego było mało, to całość brzmi aż nazbyt aktualnie. 

Zawrót głowy, reż. Alfred Hitchcock 

Wprawdzie przygotowując się do realizacji czterdziestego piątego pełnometrażowego filmu w karierze, Alfred Hitchcock zbliżał się do sześćdziesiątki, ale wciąż szukał nowych wyzwań. Natrafiwszy na książkę francuskojęzycznego duetu Boileau-Narcejac, zabezpieczył do niej prawa, a następnie zlecił jej adaptację. Na bazie scenariusza Aleca Coppela i Samuela Taylora powstał Zawrót głowy (1958), utwór, w którym elementy dreszczowca i melodramatu mieszają się w dobranych w idealny sposób proporcjach, i to pomimo faktu, iż początkowo fabuła wydaje się dość bzdurna. Odesłany na przymusową emeryturę policyjny detektyw John „Scottie” Ferguson (James Stewart), u którego zdiagnozowano akrofobię (to właśnie lęk wysokości sprawił, że nie zdołał uratować partnera przed śmiercią), zostaje wynajęty przez Gavina Elstera (Tom Helmore), dawno niewidzianego kolegę ze studiów, do śledzenia jego żony Madeleine (Kim Novak), kobiety przejawiającej skłonności samobójcze. Mężczyzna, przyciągany przez blondwłosą piękność jak magnes, podąża za nią krok w krok, a gdy ona wpada do Zatoki San Francisco, on nie tylko wyciąga ją z wody, ale i zakochuje się w niej. Owszem, brzmi to błaho, ale dzięki temu, że Hitchcock upchnął w tę historię bodaj wszystkie swoje obsesje – a zwłaszcza te dotyczące relacji damsko-męskich – to koniec końców Zawrót głowy jest wymykającą się prostym interpretacjom opowieścią o tożsamości, pożądaniu i skazanej na zagładę miłości. Gdyby to nie stanowiło wystarczającej rekomendacji, to warto pamiętać, że to właśnie w tym filmie po raz pierwszy pojawia się tak zwany efekt Vertigo, czyli zabieg techniczny uzyskany poprzez zintegrowanie ze sobą odjazdu kamery ze zmianą długości ogniskowej obiektywu. 

A my (mikrofon ponownie w rękach AFF-u) podpowiadamy, że klasyczne dzieło Hitchcocka najlepiej uzupełnić seansem Zawrotu głowy Kim Novak, zaś o samym Zawrocie głowy będzie można porozmawiać w ramach DKF-u Pełnej Sali

Pełną listę rekomendacji znajdziecie na stronie Mocnych Punktów. 

Czytaj dalej 


pozostańmy w kontakcie
przyjaciele festiwalu