Nie wszystko przyszło łatwo. Wręcz przeciwnie — sytuacja wymagała od nas elastyczności, opanowania i konsekwentnego planowania w czasach, gdy trudno było cokolwiek zaplanować. Trzymaliśmy się jednak myśli, że dla Was, tak samo jak dla nas samych, rok się nie liczy bez Nowych Horyzontów i American Film Festival. To więcej niż festiwale — to rytuały, spotkania, i strategie rezerwacji, najlepsze urlopy i niezapomniane seanse; wszystko, do czego tęsknimy już jeden dzień po zakończeniu każdej edycji.
Zobacz szczegółowy program 11. American Film Festival
Sprawdź, jak oglądać filmy online
Nie chcieliśmy na siłę upychać w kalendarzu dwóch festiwali, desperacko utrzymywać podziału na „letnie” Horyzonty i „jesienne” AFF. Mamy ze sobą tyle wspólnego, więc czemu nie zagrać razem, ręka w rękę? We’re all in this together! Możecie oczywiście w i tym roku wybrać, że jedziecie na „część amerykańską” albo „część nowohoryzontową” — tylko czy serio trzeba?
Zarówno Nowe Horyzonty, jak i American Film Festival to wydarzenia, których ideą jest przybliżanie kina nieoczywistego, spoza głównego nurtu: filmów, na które warto otworzyć szeroko oczy, bo może się okazać, że właśnie odkryjesz nowy wymiar kina. Eksplorujemy filmowe eksperymenty, śledzimy obrzeża, wchodzimy głęboko w zakamarki: na Horyzontach mamy sekcję Lost Lost Lost, na AFF — On the Edge. Uwielbiamy kino, które stawia nam wyzwania.
Uwielbiamy też ludzi, którzy nie dają się ometkować. Weźmy chociażby bohaterów zeszłorocznych retrospektyw. Po jednej stronie Albert Serra, ekscentryczny Katalończyk, autor wyjątkowo perwersyjnych filmów, człowiek, dla którego robienie filmów to „plan B”. Serra nie wpisuje się nawet w krąg „europejskiego kina artystycznego” — sam sobie wyznacza standardy. Po drugiej stronie Mark Webber, reżyser intymnego kina niskobudżetowego o szalenie wysokim ładunku emocjonalnym. To gość, który funkcjonuje gdzieś na marginesie kina indie i jego ulubionych wątków i estetyk. Obaj stoją w kontrze do niezalu w wersji pop.
Od lat śledzimy, co w trawie piszczy, oglądamy gorące debiuty, wracamy z paczkami filmów z Wenecji, Berlina, Rotterdamu i Locarno, ale też z SXSW, Sundance i Tribeki. Na Horyzontach oglądacie je w sekcji Odkrycia, na Americanie — w konkursie Spectrum. Zawsze chętnie wracamy do mistrzów, wyczekujemy ich nowych filmów, gotowi na świeże wrażenia. W tym roku powrócą Tsai Ming-liang, Cristi Puiu i Pedro Costa, ale też Josephine Decker, Alexandre Rockwell i Kelly Reichardt.
Nie wszystko traktujemy poważnie. Puszczamy wodze fantazji i rozluźniamy ramiona na seansach Nocnego szaleństwa albo rozczulamy się na filmach z Tomem Hanksem i kibicujemy Brittany, która biegnie w maratonie. Pięknie się uzupełniamy, bo na Nowych Horyzontach zawsze pojawiają się najgorętsze amerykańskie premiery z rejonów nieposkromionego niezalu, a na American Film Festival nowohoryzontowych tytułów też jest co niemiara — udowodniliśmy to naszą akcją #nowohoryzontowośćpoamerykańsku, w ramach której przyjaciele i przyjaciółki festiwalu opowiadali o swoich przygodach z nowohoryzontowym kinem a’la americana.
Przede wszystkim zaś festiwale zawsze w swoich murach przyjmuje Kino Nowe Horyzonty — miejsce, które od lat ma swoją własną dynamikę, swój własny rytm, charakter i atmosferę. Pyszności zajadane w bistro między seansami, poranne obczajanie zasobów Tajnych Kompletów, rozmówki na schodach między piętrami, wyczekiwanie na seanse w „jedynce” (we wszystkich innych salach zresztą też). To nasze miejsce — jak zawsze, tak i w tym roku.
No i jesteście Wy — nieustannie złaknieni doznań, zawsze gotowi, żeby wstać rano, złapać w biegu kanapkę (przecież najecie się kinem!), pognać do kina na kilka seansów i rozmawiać, pisać, wymieniać się doświadczeniami. Nie widzimy, żebyście byli inni w lato, a inni jesienią (poza zmieniającym się stosownie do pory roku odzieniem).
Nie chcemy więc dzielić włosa na czworo i doszukiwać się ile jest Americana w Americanie i Horyzontów w Horyzontach. Wyjątkowa, połączona edycja AFF i NH to niezmiennie 100% kina — ilość, naszym skromnym zdaniem, całkiem zadowalająca.