Pierwszy gol

Taika Waititi zaliczył już filmowego hat-tricka: tchnął nowe życie w opowieści o wampirach (Co robimy w ukryciu), uczłowieczył i rozweselił Boga Gromów (Thor: Ragnarok) oraz z wyczuciem wprowadził humor do historii o wojnie (Jojo Rabbit nagrodzony Oscarem za scenariusz). Tym razem nowozelandzki reżyser odświeża kino sportowe. Rezultat tradycyjnie jest znakomity: czułość łączy się tu z mądrością, wyborny humor przeplata się z refleksją na temat pasji, a Waititi udziela także nieoczywistej odpowiedzi na podchwytliwe pytanie: „co to znaczy osiągnąć sukces?”. W Pierwszym golu śledzimy losy drużyny Samoa Amerykańskiego w piłce nożnej. To bez dwóch zdań jeden z najgorszych zespołów w historii futbolu, który zasłynął spektakularną klęską, przygrywając 31:0 z Australią w eliminacjach do Mistrzostw Świata w 2001 roku. Drużyna nie poddaje się jednak i zatrudnia trenera ostatniej szansy, Thomasa Rongena (rewelacyjny Michael Fassbender), mając nadzieję, że ten odmieni jej los. Ale Rongen musi najpierw stoczyć pojedynek z samym sobą oraz ze swoją pogmatwaną przeszłością. Reżysera zobaczymy też w roli lokalnego kapłana – narratora opowieści.