Ameryka dawno odkryta? Skąd. W ramach American Film Festival udowodniamy, że odkrywanie wszystkich stanów kina to niekończąca się (a do tego bardzo przyjemna) opowieść. Dziś rozpoczynamy sprzedaż biletów i dostępów online do wszystkich filmów z tegorocznego programu festiwalu.
Do wyboru jest aż 88 tytułów – od nowości prosto z Hollywood po awangardowe perełki. 13. American Film Festival ponownie przybrał hybrydową formę: od 8 do 13 listopada zapraszamy na pokazy stacjonarne we wrocławskim Kinie Nowe Horyzonty, zaś do 20 listopada polecamy także seanse online, za pośrednictwem platformy Nowe Horyzonty VOD.
Bilety i dostępy (w tym pakiety dostępów) można kupić wyłącznie online. Kasy festiwalowe w Kinie Nowe Horyzonty zostaną otwarte 8 listopada o godz. 9:00. Wszelkie informacje na temat sposobu zakupu oraz cennik zamieściliśmy w naszym przewodniku.
Bilety i dostępy online: przewodnik
Najprostsza odpowiedź na pytanie zawarte w tytule artykułu („co poleca dyrektorka festiwalu”?) brzmi: „wszystko”, jednak zdajemy sobie sprawę z tego, że nie każdy dysponuje wolnymi 8205 minutami, żeby obejrzeć każdy tytuł z tegorocznego programu. Ula Śniegowska przygotowała więc swoją „złotą dziesiątkę”, dzięki której w możliwie różnorodny sposób doświadczycie wszystkich stanów kina. Na liście top 10 Uli znalazły się m.in.: kultowy film Roberta Altmana, dokument o nieprzeciętnej senatorce z USA oraz animacja o pewnym rozgadanym ślimaku.
Dokument animowany – to co lubimy najbardziej, czyli forma trudna do zaklasyfikowania gatunkowo. To właściwie wywiad z lekko sfrustrowanym ślimakiem mówiącym ludzkim głosem (Jenny Slate), który dzieli mieszkanie razem z babcią (Isabella Rosellini). Do tej dwójki dołącza filmowiec, rozpoczynając obserwację ich nietuzinkowego życia. Historia dla osoby w każdym wieku, a do tego spod ręki speców z A24.
To wybór z bogatej retrospektywy twórczości Altmana – w tym roku przyglądamy się jego sarkastycznej wizji Ameryki: pędzącej za sławą (Nashville), z polityką uzależnioną od mamony (też Nashville), indywidualistycznej, różnorodnej i bardzo umuzykalnionej. Wszystko to odnajdziemy skupione jak w soczewce w wielowątkowym dziele, będącym jednocześnie kryminałem, musicalem i satyrą społeczną – najbardziej antyamerykańskim z amerykańsko-centrycznych filmów mistrza, uwadniającym, że wielość Ameryk w Ameryce można oddać najlepiej przez polifoniczną narrację. Nashville to także eksperyment z dźwiękiem (równoległe ścieżki) oraz majstersztyk scenariuszowy, napisany przez Joan Tewkesbury, wtedy niemal nastolatkę, której kunszt pisarski przybliżymy poprzez masterclass i warsztaty.
Pozostając w temacie kobiet w filmie, polecam Brainwashed: seks, kamera, władza (w wolnym tłumaczeniu: Pranie mózgu), niezwykły „wykład-dokument” Niny Menkes, tegorocznej gościni festiwalu. Reżyserka, przyglądająca się w swojej twórczości kobietom zmarginalizowanym, tu zwraca uwagę, jak tradycja filmowa przyzwyczaiła nas do uprzedmiotawiającego spojrzenia kamery. Temat niby oczywisty, ale Menkes w dobitny, przerażający wręcz sposób pokazuje, jak od dziecka i „dziecięctwa filmu” jesteśmy kształtowani przez seksistowskie schematy.
W Piosence o miłości, jak na romans przystało, przyglądamy się dwojgu ludzi, których łączy emocjonalne napięcie: kobieta, żyjąca na obrzeżu społeczeństwa, w camperze zaparkowanym gdzieś w południowym Colorado, oczekuje na odwiedziny przyjaciela z dzieciństwa, dziś podobnie jak ona, owdowiałego. Czy uda im się wskrzesić płomień uczucia z przeszłości? Sceneria jak z Nomadlandu i bohaterka, której los nie odbiega daleko od historii opowiadanych w reportażu Jessiki Bruder oraz muzyczne standardy płynące z tranzystorowego głośnika. Minimalistyczny i subtelny film debiutanta Maxa Wintera-Silvermana zbudowały astereotypowe kreacje Dale Dickey (Do szpiku kości, Aż do piekła) i uznanego aktora i muzyka pochodzącego z Irokezów, Wesa Studiego (Tańczący z wilkami, Ostatni Mohikanin, Honorowy Oscar w 2020 roku). Piosenka o miłości pokazywana była m.in. na Sundance i na Berlinale.
O miłości, nie tylko w tytule, traktuje także Lover, Beloved, efekt fascynacji piosenkarki i tekściarki Suzanne Vegi pisarką Carson McCullers (znanej w Polsce z powieści Serce to samotny myśliwy oraz Gość weselny). Michael Tully (na AFF-ie pokazywaliśmy już jego Ping-pong Summer czy Zostań w domu) zarejestrował swoją kamerą spektakl sceniczny, w którym Vega wciela się w androgeniczną pisarkę z głębokiego Południa, toczoną przez różne choroby i alkoholizm, reinterpretując jej dwa wykłady. Spektakl staje się także ilustracją i uzupełnieniem albumu Vegi pod tym samym tytułem. Dzięki hybrydowemu dziełu poznajemy nie tylko życie i teksty McCullers, która wyprzedzała swoje czasy, ale i odkrywamy piosenkarkę w jej nowym emploi.
Roving Woman Michała Chmielewskiego, z tytułową kreacją Leny Góry, traktuje także o kobiecie samotnej i odkrywaniu siebie w obliczu skrajności. Film wspierany przez Wima Wendersa jest wyrazem miłości do amerykańskich bezdroży oraz do filmów drogi, a jego spokojne tempo przywodzi na myśl Paryż, Teksas niemieckiego mistrza właśnie. Do tego muzyka i piosenki Johna Hawkesa, który także w filmie występuje.
Debiut reżyserski aktorki Riley Keough (Zola, American Honey), wnuczki Elvisa Presleya i Giny Giamell, nagrodzony Złotą Kamerą w Cannes. Coming-of-age w rezerwacie narodu Lakotaów, historia dwóch chłopaków – rdzennych Amerykanów. Stylem przypomina mi bardzo hit z ubiegłego roku – Red Rocket.
Nie przegapmy też sensacji festiwalu canneńskiego, także debiutu. Aftersun Charlotte Wells, dotąd odpowiedzialnej za wrażeniowe krótkometrażowe obrazy z życia brytyjskiej młodzieży, został wyprodukowany przez autora Moonlight, Berry’ego Jenkinsa i jego firmę. Aftersun ma podobny do tego filmu oniryczny nastrój; zbudowany jest z delikatnej tkanki wspomnień z dzieciństwa, wspomnień córki, która spędza turnus w nadmorskim kurorcie z rzadko widywanym ojcem. Dodatkowo pozwala nam przez 90 minut napawać się kunsztem aktorskim i niejednoznaczną urodą Paula Mescala (Normalni ludzie).
Wśród filmowych portretów nietuzinkowych Amerykanów i Amerykanek szczególnej uwadze polecam Niezniszczalną Gabby Giffords – mrożącą krew w żyłach opowieść o senatorce z Arizony postrzelonej w głowę przez szaleńca w czasie wiecu wyborczego, która po zakrawającej na cud rekonwalescencji powraca do świata polityki, by walczyć przeciwko szerokiemu dostępowi do broni, od której niemal zginęła i codziennie giną ludzie. Aktualne, przerażające i podnoszące na duchu zarazem.
Spośród bardziej konwencjonalnych opowieści fabularnych warto przyjrzeć się Armagedonowi – specyficznemu filmowi z gatunku coming of age, którego premiera odbyła się na festiwalu w Cannes. Gray wraca w nim do czasów swojego dzieciństwa w nowojorskiej dzielnicy Queens lat 80.: mały Paul Graff pod okiem dziadka intelektualisty (Anthony Hopkins) przeżywa pierwsze artystyczne fascynacje, doświadcza pierwszych rozczarowań i dostaje pierwsze lekcje społecznej hipokryzji. Choć Armagedon nie jest stricte filmem autobiograficznym, to w postaci wrażliwego chłopca nietrudno dopatrzeć się alter ego reżysera, a filmu nie interpretować jako wyrzutu twórcy wobec kapitalistycznego społeczeństwa, które zatraciło się w pogoni za pieniądzem.