Królowa dragu i zombie, reż. Tina Romero
Wczoraj

A co poza przedmieściami? Rekomendacje Immersji

A po filmach chodziliśmy na... czyli miejsca rekomendowane.

Młodzi, zdolni, kreatywni. Gdybyśmy brali udział w teleturnieju Va banque, byłaby to odpowiedź na pytanie z kategorii „co charakteryzuje zarówno twórczynie i twórców z sekcji Young Americans, jak i zespół Portalu Immersja?”. Ekipa Immersji ponownie otoczyła swoją redakcyjną opieką wspomnianą sekcję, ale tym razem poszli krok dalej i przygotowali rekomendacje innych tytułów z programu festiwalu, których nie możecie przegapić. Co znalazło się na ich liście must see

Najlepsze stany kina okiem Immersji 

Czym byłby festiwal filmowy, gdyby nie barwne kino coming-of-age, które przygodami swoich młodocianych bohaterów przywołuje falę wspomnień z młodości. Często tych niezręcznych, bolesnych, ale też pięknych i radosnych. Każdy tęskni za chwilami beztroski, a tę lukę będziecie mogli, choć na chwilę, zapełnić na seansach z sekcji Young Americans. Ostrzegamy jednak: to nie kraina miodem i mlekiem płynąca, bo dojrzewanie nigdy nie było idealne – i to pozwala nam z perspektywy czasu spojrzeć na nie w krzywym zwierciadle. Tegoroczny TAURON American Film Festival oferuje jednak podróż daleko poza przedmieścia ze szkołą. Co zatem polecamy z tegorocznego programu? Przed Wami tytuły, które widzieliśmy i je kochamy, a także podobnie jak i Wy – z utęsknieniem wyczekujemy, aż będziemy mogli je zobaczyć w trakcie najbliższego tygodnia. 

Czerwona linia, reż. Sidney Lumet 

Chirurgicznie zaprojektowany thriller Lumeta to jedno z najznakomitszych, a zaraz najbardziej przeszywających świadectw zimnowojennych lęków Hollywood. W parze z Dr. Strangelove stanowi odpowiedź na zażegnany kryzys kubański, który pokazał ludzkości, jak niewiele może dzielić nas od atomowej anihilacji. U Lumeta nie ma jednak miejsca na groteskę czy śmiech przez łzy. To ascetyczny thriller ze znakomitą rolą Henry’ego Fondy, który pcha swoją moralność i człowieczeństwo do granic wytrzymałości. Za tym spektaklem podąża widz, któremu na sam koniec nie pozostaje nic innego, niż tylko milczenie.

(opracował: Filip Mańka) 

Zgiń kochanie, reż. Lynne Ramsey 

Lynne Ramsey powraca w wielkim stylu! Zgiń kochanie to stylowy i fluorescencyjny psychothriller o macierzyństwie i depresji poporodowej, umiejętnie łączący surowe, zwierzęce pożądanie z subtelnymi, ukrytymi sensami. Jennifer Lawrence nie była jeszcze na ekranie tak magnetyczna – to dzika i złożona rola, jedna z najlepszych kobiecych kreacji aktorskich ostatnich miesięcy. Kroku nie ustępuje jej powściągliwy i wyważony Robert Pattinson, a razem tworzą znakomity duet aktorski. Obowiązkowy seans do zobaczenia na dużym ekranie, po którym warto dać sobie moment na wytchnienie i poukładanie wszystkiego w głowie.

(opracował: Filip Mańka) 

Na wiarę. „Egzorcysta” Williama Friedkina, reż. Alexandre O. Philippe 

Trzon festiwali filmowych to z reguły nowe filmy, które jeszcze nie były pokazywane w kinach. Warto jednak też skierować wzrok w stronę innych, mniej znanych i często pomijanych tytułów. Jedną z takich pozycji jest Na wiarę. „Egzorcysta” Williama Friedkina – fantastyczny dokument, który pokazuje proces tworzenia legendarnego horroru. Niemal dwugodzinny monolog Friedkina (cały czas kontrowersyjnego i hipnotyzującego twórcy), który otwiera przed nami swój umysł, pokazuje interesujący oraz pokręcony świat jego procesu twórczego – z perspektywy czasu czasami niezbyt etycznego, ale niemniej dalej wciągającego. To dość wyjątkowy dokument, który warto zobaczyć, tym bardziej że w programie festiwalu zapewniono spotkania z reżyserem.

(opracował: Paweł Krajewski) 

Lynch z krainy Oz, reż. Alexandre O. Philippe 

Alexandre O. Philippe to wszechstronny twórca i udowadnia to właśnie takimi pozycjami, jak Lynch z krainy Oz. Tym razem reżyser bierze na tapet kolejnego legendarnego reżysera i już nie ogranicza się do jednego tytułu, a ustami innych, znanych autorów kina, opowiada o obsesji Lyncha dotyczącej filmu Victora Fleminga z 1939 roku. Choć to agresywnie akademickie podejście może odrzucić niektórych widzów, ten ujmujący dokument pokazuje ciekawą perspektywę do rozważań nad całą twórczością Davida Lyncha.

(opracował: Paweł Krajewski) 

Blue Moon, reż. Richard Linklater 

Przy dużej premierze Nowej fali, bez echa przeszedł Blue Moon, a to właśnie on jest tym lepszym z dwóch tegorocznych filmów Richarda Linklatera. Ta kameralna, osadzona w latach 30. historia równie dobrze sprawdziłaby się na deskach teatru. To opowieść o samotności, niespełnionych ambicjach i kompleksach. Film, który każdy widz festiwalu powinien obejrzeć ze względu na świetne dialogi, klimat i niezwykłą rolę Ethana Hawke’a.

(opracował: Stanisław Sobczyk) 

Gabriel nad Białym Domem, reż. Gregory La Cava 

Spośród wszystkich przedstawicieli tegorocznej sekcji Polityka na ekranie, to Gabriel nad Białym Domem wydaje się być najdziwniejszą propozycją, pozostając reliktem swoich szalonych, międzywojennych czasów. Film, którego historycznym celem była promocja dalszej prezydentury Franklina D. Roosevelta, a który przy okazji obnaża faszystowskie fascynacje części amerykańskiego społeczeństwa lat 30.

(opracował: Stanisław Sobczyk) 

Erupcja, reż. Pethe Ohs 

Charli XCX w zeszłym roku zdominowała popkulturowy zeitgeist albumem „brat”. Czy sukces w branży muzycznej zdoła przekuć na karierę w filmie? Erupcja Pete’a Ohsa — drugi film reżysera premierujący w tym roku na AFF — intryguje jednak nie tylko z uwagi na potrójną rolę, jaką pełni w niej brytyjska piosenkarka, występując jako aktorka, scenarzystka oraz producentka. Na ekranie i jako współautorka scenariusza partneruje jej Lena Góra, a sam film był realizowany w większości zeszłego lata w Warszawie — rodzimy akcent jest więc bardzo silny. Prezentowana w materiałach promocyjnych Erupcji mumblecore’owa wrażliwość Ohsa wydaje się wskazywać na wyjątkowo czuły dramat o naturze niewypowiedzianych uczuć. O tym, czy ta amerykańsko-polska fuzja nie okaże się zbyt wybuchowym miksem, przekonamy się już w najbliższy weekend.

(opracował: Wiktor Lewandowski) 

Desperat, reż. Gus van Sant 

Po jak dotąd najdłuższej przerwie w swojej karierze Gus van Sant powraca z adaptacją prawdziwej historii Tony’ego Kristisa. W lutym 1977 roku wziął za zakładnika agenta nieruchomości Richarda O. Halla za pomocą prostego mechanizmu opartego na drucianej pętli owiniętej wokół szyi Halla, której drugi koniec zaczepiony był o spust strzelby. W ten sposób gdyby Hall próbował uciec – lub gdyby Kristisowi coś się stało – drut zacisnąłby się i odstrzelił głowę zakładnika. Gwiazdorska obsada Desperata – w roli głównej zobaczymy Billa Skarsgårda, a towarzyszyć mu będą Dacre Montgomery, Colman Domingo czy Al Pacino – już sama w sobie zachęca do zainteresowania się najnowszym filmem van Santa, a apetyt jeszcze bardziej podsycają wysoce entuzjastyczne recenzje. Porównania do Pieskiego popołudnia Sydneya Lumeta nie pojawiają się tu znikąd, nie tylko z uwagi obecność Pacino w obsadzie, który tym razem stoi po drugiej stronie barykady.

(opracował: Wiktor Lewandowski) 

Megadoc, reż. Mike Figgis 

Ostatni film Francisa Forda Coppoli po swojej światowej premierze na festiwalu w Cannes był w mojej głowie oczywistym pretendentem do miana najbardziej dzielącego filmu roku. Ten tytuł został mu jednak odebrany przez projekty, które wyszły w następnych miesiącach, a jego renoma raczej jednoznacznie odbiła w stronę nieudanego projektu niżeli spodziewanego przeze mnie szaleńczego arcydzieła, które mogłoby stać się artystycznym testamentem jednej z największych legend Hollywood. I tu na scenie pojawia się Megadoc. Dokument mający dodać temu całemu zamieszaniu kolejną warstwę głębi, która w zależności od odbioru może utwierdzić was w osobistych przekonaniach lub pozwolić spojrzeć na projekt z nowej perspektywy.

(opracował: Łukasz Mikołajczyk) 

Królowe dragu i zombie, reż. Tina Romero 

Tina Romero – tak z tych Romero – zaprasza widzów na kampową, ociekającą brokatem masakrę zombie w rytmie klubowych przebojów. Poniekąd wchodząc w dialog z dorobkiem ojca, odrzuca wielowarstwową metaforę żywych trupów na rzecz niczym nie skrępowanej rozrywki, stanowiącej upust dla frustracji społeczności LGBTQ+, a zarazem tworząc swoisty manifest na temat jej znaczenia we współczesnym świecie. Nocne szaleństwo nie zna granic festiwali!

(opracował: Łukasz Mikołajczyk) 


pozostańmy w kontakcie
przyjaciele festiwalu